sobota, czerwca 05, 2010

Atomowa Kwatera Dowodzenia w Puszczy Kampinoskiej 3.05.2010


LINK DO GALERII

Historia Wojskowego Centrum Dowodzenia PRL lub Atomowej Kwatery Dowodzenia
12 kwietnia 1962 roku resort leśnictwa przekazał wojsku jeden hektar lasu na potrzeby obronne i dodatkowo wokoło 10 hektarów - celem zachowania tajemnicy. Zaraz potem zaczęto budowę. Jesteśmy kilkanaście metrów pod ziemią. Ten obiekt nie został ulokowany z dala od miast, tylko ledwie kilka kilometrów na północ od Warszawy.

W dużej podziemnej hali, wokół której na piętrze biegnie galeryjka, widać resztki plansz - "Sytuacja ogólna i dalekie rozpoznanie", "Charakterystyka celów i działań bojowych", "Gotowości bojowe". Tu była sala taktyczna: PLANSZET. To wszystko mogło jeszcze działać kilka lat temu. Przed dwoma laty czyli w 2003 roku łącza były podłączone do linii wojskowej i przyjechali żołnierze, żeby je zdemontować. Podobno kiedyś przyjeżdżał tu marszałek sowiecki Kulikow, bywał generał Jaruzelski. Ale przed dwudziestu laty wojsko przestało wykorzystywać ten obiekt jako centrum dowodzenia. Próbowało go rozbudowywać, lecz w połowie lat osiemdziesiątych przerwało prace.

Z tego okresu pozostało mnóstwo niezamontowanych elementów żelbetowych, kawałków ścian, stropów, a nawet fragmentów wentylacji. Początkowo pilnowali ich wartownicy, a potem dozorcy zatrudniani przez wojsko. Teraz - nikt. Gdyby NATO zakwalifikowało obiekt jako przydatny, to armia nie oddałaby go. Z protokołu przekazania wynika, że wojsko pozbyło się "Kompleksu numer 7215 o powierzchni jednego hektara (oddając) trzy obiekty budowlane o łącznej kubaturze 18,5 tysiąca metrów sześciennych i powierzchni użytkowej 3 800 metrów kwadratowych".

Nowo wybudowany w standardach NATO objekt o podobnym przeznaczeniu znajduje się całkiem niedaleko, jednak gdzie , tego nie można ustalić,,,. Podziemny bunkier ma prawie 600 metrów kwadratowych powierzchni, a znajdująca się obok olbrzymia podziemna hala - cztery razy tyle. Jej budowę zaczęto na początku lat 80., ale nigdy nie skończono. Jest tak wielka, że można by po niej samochodem jeździć. Nie zasypano jej od góry, widać strop i kanały wentylacyjne. Tymczasem położonego obok podziemnego bunkra dowodzenia nie widać. Maskuje go budynek gospodarczy podobny do garażu, a stojąca obok szkoła, taka typowa tysiąclatka sprzed prawie półwieku, nie jest żadną szkołą - To koszary. Podziemnym korytarzem przechodzi się z niej do bunkra. Cały ten zespół połączony był z systemem łączności wojska za pomocą kabli. Radioaktywność? Ostrzeżenia na drzwiach? - W każdym podziemnym obiekcie była śluza. - Na zewnątrz miała się toczyć wojna jądrowa, więc żołnierze wchodzący do podziemi musieli dokonywać dezaktywacji kombinezonów.

Objekt był połaczony telefonicznie oraz radiowo z niedaleko znajdującą się bojową jednostką OPL J.W.2333, gdzie znajdowały się radary. Jednostka J.W.2333 działała całkiem dobrze aż do 2001 roku, jeszcze w 2002 można tam było zwiedzić całkiem wyposażone pomieszczenia dowodzenia: PLANSZET. w 2005 roku właściwie zostały już tylko mury z niezliczonymi pajęczynami. Ciekawe, że wojsko polskie zainwestowało dużo pieniędzy w latach 90 tych na przebudowe i modernizacje tych dwóch jednostek, zwłaszcza okablowanie energetyczne i wyposażenie wnętrz po to tylko aby po kilku latach pozostawić to wszystko na pastwę losu szabrowników. Wszystko co było do wzięcia zostało rozszabrowane.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz